15 – 17 Września 2017 r. – Na grzyby z Fiaciorem

Podczas wiosennego spotkania w Białym Brzegu padła propozycja, aby jesienią udać się tu z powrotem i uzbierać kilka grzybów. Tak od pomysłu przeszliśmy do czynów, a trud organizacji zlotu wziął na siebie Fiacior. Czas płynął, chętnych przybywało, ale nikt się nie spodziewał tego, co się stało. W piątek na miejsce przybyło 30 załóg, pomimo że prognoza pogody nie zachęcała do wychodzenia z domu.

Ale co znaczy pogoda w zestawieniu z TAKIM towarzystwem? Pierwsze ekipy zjawiły się na miejscu już w czwartek, jednak prawdziwy najazd na Biały Brzeg miał miejsce w piątek. Część miała już pierwsze owocne grzybobrania za sobą. Należało je więc godnie uczcić 🙂 Piątkowy wieczór dał się zapamiętać jako pełen wrażeń, nowych znajomości i ożywionych rozmów. Dojeżdżające jeszcze w późnych godzinach ekipy witał, jak na gospodarza przystało, nieźle “wylewelowany” Marek 🙂 Niejeden przybywający pewnie przeżył szok 🙂

 

Reszta grzybiarzy umilała sobie życie wspólnym biesiadowaniem na “rynku” i tradycyjnym śpiewem przy dźwiękach gitary a także tańcami na świeżym powietrzu przy muzyce różnego rodzaju płynącej z głośników. Szampańskiej zabawie nie było końca!

    

Poranek wstał cichy, leniwy i spokojny. Ci z nas, którzy czuli się na siłach udali się w leśne ostępy. Wrócili z pełnymi koszami i przez najbliższe godziny mieli co robić przy obieraniu darów jesieni. Nieważne, że nie wszystkie nadawały się do jedzenia, ważne że wyglądały przepięknie!

  

Plan na ten dzień był napięty. Duża część Pozytywnych, głównie męska, z utęsknieniem czekała na ASG. Zabawa jak widać udała się znakomicie.

Co prawda do dzisiaj nie jest jasne kto wygrał tę wojnę, ale jakie to ma znaczenie? Najważniejsze, że po wszystkim uczestnicy mimo zmęczenia mieli na twarzach takie szerokie uśmiechy 🙂

W tzw międzyczasie kilka osób wybrało się po kanie. Pląsając po łące jak dzieci zbierające kwiatki dla mamy wypełnili wszystkie możliwe pojemniki i z tym imponującym trofeum dotarli do stanicy. Nastąpiło grupowe smażenie grzybów na trzy patelnie i każdy mógł spróbować tego specjału. Nawet nasi militarni koledzy zostali poczęstowani. Nie zapomniała o nich nasza nieustraszona Sylwia, wchodząc na teren działań wojennych!

Jednak kanie to nie wszystko co miało wypełnić żołądki pozytywnych grzybiarzy. Wspólnie zabraliśmy się za szykowanie pieczonych ziemniaków. Przy tylu chętnych do pracy kucharkach i kucharzach warzywa i wędliny zostały w mgnieniu oka pokrojone i dwa pełne kociołki były gotowe do postawienia na ogniu.

W oczekiwaniu na posiłek postanowiliśmy uczcić urodziny czterech z nas. Były symboliczne prezenty i oczywiście torty ze świeczkami. Był także czas na wręczenie dyplomów dla zasłużonych członków naszej nieformalnej grupy. Kategorii było tak wiele, że długo by wymieniać! Po uroczystej gali nastąpiła jeszcze bardziej uroczysta zabawa z przerwą na degustację pieczonek. Bawiliśmy się doskonale! Po kilku godzinach intensywnego tańca oraz głośnych śpiewów przy karaoke, udaliśmy się do swoich apartamentów, aby rano wstać z obolałymi mięśniami i gardłami 🙂

     

Niedzielny poranek zaczęliśmy od przygotowania jajecznic. Marek i Kosi usmażyli w sumie 196 jaj! Kolejny rekord w tej kategorii kulinarnej został pobity!

 

Posileni i zadowoleni powoli zaczynaliśmy się zbierać do odjazdu. Kolejne ekipy żegnała zapłakana deszczem stanica. Nie martw się Biały Brzegu! Z pewnością do Ciebie wrócimy i będzie jeszcze weselej!