A w Koszęcinie pożegnaliśmy wakacje!

Tym razem spotkaliśmy się na zaproszenie Lucjana. Zorganizował bowiem zlot nazwany przekornie “Pożegnanie wakacji”. Bo jak wiadomo dzieci nie cieszą się z powrotu do szkoły, natomiast rodzice… Nie ważne! Ważne, że był pretekst do spotkania z przyjaciółmi i do dobrej zabawy.

Wyjazd jak większość – weekendowy. W związku z tym na dobry początek – piątek. Wszyscy pomału się zjeżdżali. Grupa rosła w siłę więc wieczorem postanowiliśmy rozgrzać gardła i instrumenty. Koncert przy ognisku na dwie gitary i śpiew przyciągnął większość spośród zgromadzonych na kempingu Pozytywnych. Zapach pieczonych kiełbasek i dźwięki znanych wszystkim przebojów wypełniły nam pierwszy wieczór do późnych godzin.Sobota wstała dość pogodna. Jednak spojrzawszy na nasze zmęczone twarze zapłakała nad trudnym losem karawaningowców (a może jednak gniewnie zagrzmiała?). Żal nie trwał jednak długo i obiad jedliśmy już w promieniach wrześniowego słoneczka. Wielki gar pysznego żuru zaspokoił apetyty zgromadzonych 🙂

Regan zaplanował na ten dzień również atrakcje sportowe. Po obiedzie (z pewnym trudem ale jednak się udało) zebrał losowo dobrane drużyny i rozegraliśmy pierwszy w historii Pozytywnych turniej piłki siatkowej.  Zawodnicy dali z siebie wszystko. Niektórzy nawet postanowili na bieżąco nauczyć się serwować 😉 Prawie sukces 😛 Kibice z pełnym poświęceniem kibicowali wszystkim drużynom. Najmłodsi w tym samym czasie również świetnie się bawili zmieniając swoje oblicza nie do poznania 🙂

Zmęczeni, brudni ale w doskonałych nastrojach wróciliśmy na kemping przygotować się na planowaną wieczorną dyskotekę. Zebranie wszystkich w świetlicy nie było łatwym zadaniem. A warto było, okazało się bowiem, że organizatorzy przygotowali dla uczestników rozgrywek pamiątkowe dyplomy i ciekawe nagrody 🙂 Bardzo przyjemna niespodzianka 🙂

Po zakończeniu części oficjalnej rozpoczęliśmy zabawę dyskotekową z Lucjanem w roli najlepszego na świecie didżeja. Bardziej zmęczeni postanowili spędzić czas w podgrupach. Najwięcej publiczności zebrało się w okolicy kampera państwa Dread’ów, bowiem toczył się tam jedyny w swoim rodzaju maraton dowcipów. Ubaw mieliśmy nadzwyczajny! Początkowo dwóch, później trzech zawodników stanęło do konkurencji. Jeden został pokonany przez zmęczenie przed zakończeniem rozgrywki. Pozostali dwaj bawili nas swoimi talentami do późnych godzin nocnych! Wielu słuchaczy poszło spać z bólem brzucha 🙂

Poranek wstał pogodny i leniwy. Uczestnicy zlotu regenerowali siły po pełnym emocji dniu poprzednim, jednocześnie przygotowując się do pożegnań i odjazdów. Rozjeżdżaliśmy się z żalem, ale za to z nadzieją na rychłe spotkanie. Dla niektórych był to dopiero początek wypoczynku, wyruszali bowiem w stronę słońca. Chcielibyśmy i my ale cóż – nie można mieć wszystkiego. Życzymy udanych wakacji, cudownego wypoczynku i wielu przygód godnych opowieści przy ognisku!

Organizatorom serdecznie dziękujemy za świetny zlot i liczymy na kolejne!