Ponownie majowo w Nyírbátor!

Majówka na Węgrzech na zaproszenie MHKK już chyba na stałe wpisała się w nasze coroczne kalendarze wyjazdowe. W tym roku nie było inaczej. Pogoda od samego początku zachęcała do spędzenia długiego majowego weekendu poza domem. A dni tym razem mogło się nazbierać nawet dziesięć!

Taki mieliśmy plan i udało się go zrealizować! Wyruszyliśmy w drogę w piątek z samego rana i około 13.00 byliśmy już na miejscu. Tym razem przywitało nas kilka ekip, które trochę wcześniej dotarły na pole kempingowe. Po wstępnym rozpakowaniu postanowiliśmy oczywiście skorzystać z basenów i w pełni rozluźnieni wróciliśmy gotowi na ciąg dalszy.

Wieczorem przyszła kolej na doskonałą zabawę przy karaoke! Dwóch doskonałych wokalistów o imieniu Siergiej i wspaniała, większości dobrze znana muzyka- to wystarczy żeby poderwać do zabawy niemal wszystkich uczestników imprezy! Balanga zakończyła się w dość późnych godzinach nocnych więc wszyscy grzecznie udali się na “białą salę ” 🙂

Rankiem kolejne powitania! Niektórzy spędzili bowiem część nocy na przybasenowym parkingu nie chcąc budzić ogromnie przecież zmęczonych imprezowiczów 🙂 Dzień mijał nam spokojnie i leniwie na kąpielach słonecznych i wodnych, pichceniu, spożywaniu i używaniu oraz na wieczornym gitarowaniu i śpiewaniu!

W niedzielę po południu wszyscy zaczęliśmy szykować się do planowanej imprezy organizowanej przez naszych gospodarzy. W tle słychać było już znany nam z poprzednich wyjazdów, strojący instrumenty zespół węgierskich, rockowych old boy’ów. Zawsze potrafili wydobyć z nas to co najlepsze. Również tym razem, używając w tym celu starych, niezapomnianych przebojów wprawili nasze członki w ruch niejednostajnie przyśpieszony a nasze serca przyprawili o szaleńczy rytm! Grając na prośbę Sylwii naszą ulubioną węgierską piosenkę “A nézését meg a járását” zasłużyli sobie na chóralne śpiewy, gromkie brawa i wyjątkowe w swojej formie podziękowania! Kto nie widział, niech żałuje! Zdjęć nie będzie przez wzgląd na dobro małoletnich czytelników 😉

    

Nasze Muzyczne przejęły na chwilę we władanie scenę i wykonały na gitarę i śpiew kilka polskich przebojów. Węgierska kapela w mig załapała rytm i przyłączyła się do dziewczyn, czyniąc występ jeszcze lepszym 🙂

Wręczyliśmy też Imre prezent od “Pozytywnych” w podziękowaniu za wspaniałe imprezy i zapraszanie nas na kolejne zloty 🙂 Był bardzo zaskoczony!

 

Wspomnieć też trzeba, że podtrzymaliśmy rozpoczętą w ubiegłym roku tradycję i uświetniliśmy imprezę oryginalnymi strojami, puszczając wodze fantazji. Dokumentacja zdjęciowa jest! Nikt się nie wykręci!

Na kolejny dzień Imre zorganizował dla wszystkich uczestników atrakcję, którą już niektórzy z nas dobrze znają i doceniają. Wycieczka kolorowym pociągiem do miasteczka wywołała bowiem za pierwszym razem ogromną radość wśród nas, wbrew oczekiwaniom o wiele większą u dorosłych niż u dzieci. I tym razem stanęliśmy na wysokości zadania wypełniając gromkim i radosnym śpiewem uliczki sennego Nyírbátor i wywołując uśmiechy i niemałe zaskoczenie na twarzach przechodniów.

Kolejka zawiozła nas pod zabytkowy budynek, w którym mieści się muzeum w Báthory Várkastély. Kto zapobiegliwie zabrał ze sobą kilka forintów, ten mógł zwiedzić muzeum. Reszta udała się na leniwy spacer po okolicznych uliczkach. Trzeba przyznać, że włodarze miasteczka starają się uatrakcyjnić wygląd miejscowości poprzez renowację zabytków i ciekawych rzeźb, których głównym bohaterem jest smok. Powodowana ciekawością szukałam informacji na temat pochodzenia owego smoka i znalazłam artykuł na ten temat. Okazuje się, że są dwie wersje tej historii. Legendarna i oparta na faktach. Tu źródło dla zainteresowanych.

 

Po południu świętowaliśmy kolejne urodziny dwójki “Pozytywnych” dzieciaków. Były oczywiście torty, były prezenty i ogromne zaskoczenie  Karolka, była też wata cukrowa 🙂

 

A wieczorem nasze utalentowane dziewczyny zagrały nam koncert na klarnet i klawisze! Węgierskie melodie popłynęły przez kemping wywołując nasz zachwyt i uśmiechy na twarzach słuchaczy 🙂

Kolejny dzień to 1 maja. Nauczeni doświadczeniem z poprzednich lat byliśmy gotowi na rozpoczęcie dnia międzynarodowym pochodem pierwszomajowym. Uzbrojeni w narodowe flagi i aparaty fotograficzne, podążając za samochodem z orkiestrą dętą, wyruszyliśmy na spacer wokół pola kempingowego. Nastroje były doskonałe – taki 1 maja to jest to 🙂

A wieczorem? Dla jednych mecz, dla innych koncert na dwa akordeony 🙂 Wielu mamy utalentowanych muzycznie pozytywnych!

 

Kolejne dni, już bez zorganizowanych imprez, mijały nam pod znakiem basenów, wieczorów z gitarą i śpiewu oraz niestety pożegnań z kolejnymi odjeżdżającymi ekipami. My mieliśmy szczęście zostać aż do niedzieli, co skrupulatnie wykorzystaliśmy.